- Renia! - Mama Wójcikowa już od
rana była na nogach. To wszystko przez informację od kierowcy, który zadzwonił
dosłownie chwilę temu i oznajmił, że on i meble mają do pokonania niecałe sto
kilometrów drogi.
Dziewczyna zbiegła do kuchni ze szczoteczką do
zębów w ręku.
- Co się stało? - wybełkotała z
resztkami piany na ustach, wpadając na Frytka krzątającego się wokół stołu i
radośnie merdającego ogonem.
- Czy Andrzej z tatą są już
gotowi na wnoszenie mebli? - Mama właśnie zabrała się za mycie naczyń po
śniadaniu. Fakt, że dzisiaj była kolej Renaty, widocznie umknął jej wśród meblowego szału.