czwartek, 24 grudnia 2015

Wesołych Świąt!

Z okazji Świąt Bożonarodzeniowych chcę złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia. ^^
Życzę Wam:
❅ miłości i radości ducha
❅ rodzinnego ciepła - nie tylko w wigilijny wieczór, ale przez cały rok
❅ uśmiechu na twarzy - jak najczęściej, pomaga na wszystko
 ❅ dużo wytrwałości i zapału - zarówno w szkole, jak i w codziennych czynnościach, realizowanych marzeniach, ambicjach i pasjach
❅ pozytywnego myślenia - nawet w trudnych sytuacjach
Przechodząc do tych mniej ważnych rzeczy:
❅ krejzi sylwestra 8D
❅ czadowych prezentów pod choinką
❅  dobrego karpia i barszczyku
❅ śniegu - to najważniejsze!

"Zdrowia, szczęścia, pomyślności, nie połykaj z karpia ości, nie jedz bombek, nie pal siana, jedz pierogi, lep bałwana, a w sylwestra baw się do rana!"

Wszystkiego dobrego kochani!

~Lorem

sobota, 19 grudnia 2015

Rozdział 6

                W domu rozległ się cienki dźwięk dzwonka. Tylko Renata została wyrwana ze snu, a reszta Wójcików, jak zwykle, pozostała w smacznym śnie. Dlaczego tylko ona miała tak płytki stan spoczynku?  Kiedy pomyślała sobie, że dzwonek jest wyłącznie wymysłem jej , śniącej jeszcze, świadomości, dźwięk rozbrzmiał po raz drugi. Dziewczyna desperacko wcisnęła głowę pod poduszkę. Zaraz pójdzie.
                Niestety nic z tego. Dzwonek zabrzęczał po raz trzeci. Dlaczego nikt się nie budzi i nie otwiera temu człowiekowi?
                - Chryste – jęknęła dziewczyna, po czym razem z kołdrą sturlała się na podłogę. Dziękowała samej sobie, że wczoraj położyła się w pokoju na parterze. Schodząc ze schodów w takim stanie, czyniłaby zamach na własne istnienie. Dziewczyna przeszła przez długi przedpokój i uchyliła drzwi wejściowe. Stojącemu przed progiem Jankowi ukazała się tak, jak wyszła z łóżka – bosa, poczochrana i całkiem nieprzytomna. Zimne powietrze owiało jej nieokryte ręce i nogi.
                - Tak? – rzekła z półprzymkniętymi oczyma, nie zdając sobie jeszcze sprawy, kto śmiał odwiedzić ich o tak wczesnej porze.  
Chłopak zmierzył ją wzrokiem od bosych stóp po rozczochrane, ciemne włosy. Przez ciemności panujące na dworze nie udało mu się dostrzec nic, prócz czerwonego lakieru, który wdzięcznie zdobił jej paznokcie u stóp.
- Mleko –  wcisnął jej w dłonie dwie butle z białą zawartością i chrząknął wymownie, powodując nagłe podniesienie się powiek sąsiadki.
- O, Dzień dobry  – powiedziała z lekkim zdezorientowaniem, dopiero teraz dostrzegając, przed kim stoi.  – Mleko  –  powtórzyła, wlepiając swe nieprzytomne spojrzenie w twarz bruneta  – dzięki.

sobota, 5 grudnia 2015

Rozdział 5

Właśnie przespałam ostatnią w noc w tym pokoju. – Tak prezentowała się pierwsza myśl Renaty, zanim jeszcze uchyliła powieki. Podniosła się ciężko z niewygodnej karimaty, słysząc kroki na schodach.
- Renia, wstawaj! Za pół godziny jedziemy. – Do pokoju wtargnęła mama, ostatecznie wybudzając ją ze snu. - Idź jeszcze tylko z Frytkiem na spacer, bo biega jak upośledzony, a ja nie mam już do niego siły. - Kobieta położyła smycz na pękającą w szwach walizkę, stojącą tuż obok drzwi. – Wszystko w porządku? – spytała jeszcze, patrząc  z iskierką matczynej troski na jej zaspaną twarz i poczochrane włosy, wyłaniające się zza śpiworu.
- Tak – odpowiedziała dziewczyna słabo. Mama uśmiechnęła się nieprzekonywująco i po chwili zniknęła za framugą, a dziewczyna z westchnięciem opadła z powrotem na swoje posłanie. Wcale nie czuję się dobrze! Czuję się koszmarnie, najkoszmarniej w moim nędznym życiu!
Ostatni raz miała szansę przyjrzeć się białemu sufitowi. Niby zwykły, jednak w tym momencie poczuła do niego ogromny sentyment. Tak samo jak fioletowe ściany, towarzyszył jej w najcięższych chwilach. To właśnie na niego Renata patrzyła, leżąc bezczynnie na łóżku i myśląc nad sensem życia, a to wcale tak rzadko się nie zdarzało. Na cóż innego można spoglądać podczas głębokich refleksji nad istotą istnienia, jak nie na biały sufit, który swą prostotą nie rozprasza myśli i pomaga skupić się na głębszym przeżywaniu problemów?